"Eremita" Thomas Rydahl

Autor: Thomas Rydahl
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 518

„Ere­mita” to skan­dy­naw­ski kry­mi­nał, zapo­wia­da­jący mroczne tajem­nice ludzi które mie­szają się z zagadką kry­mi­nalną. Sama nie wiem czego po niej ocze­ki­wa­łam ale tego nie zna­la­złam, no cóż odzywa się we mnie natura kobiety, nie wiem czego chcę ale chcę wła­śnie tego. A tak serio, mam mie­szane uczu­cia odno­ście tej książki.




Bohaterowie. 

Erhard Jorgenson - siedemdziesięcioletni taksówkarz i dziwak, ma przezwisko Eremita co znaczy pustelnik.
Raul i Beatriz - para, jedyni przyjaciele Erharda.

O czym jest książka?

"Erhard Jorgenson od osiemnastu lat prowadzi życie eremity na Fuerteventurze. Nikt nie wie, dlaczego podstarzały taksówkarz, nadużywający lumumby z koniakiem, uważany przez miejscowych za dziwaka, wyjechał z Danii. Życie Jorgensona wydaje się płynąć bez większych uniesień, aż do chwili, kiedy w porzuconym na plaży w samochodzie zostało znalezione pudełko z martwym niemowlęciem. Rozpoczyna się śledztwo, Erhard wraca do życia, a idylliczna wyspa pokazuje swoją mroczną stronę.."




Moje trzy słowa.

Erhard Jor­gen­son jest zde­cy­do­wa­nie głów­nym boha­te­rem książki, choć mało inte­re­su­ją­cym. Na co dzień jest bar­dzo dobrym tak­sów­ka­rzem i rów­nie wiel­kim pustel­ni­kiem i wła­śnie stąd jego prze­zwi­sko „Ere­mita” które z wło­skiego ozna­cza wła­śnie pustel­nika. Erhard z racji swo­jego sędzi­wego wieku i życia z dala od ludzi uwa­żany jest powszech­nie za dzi­waka, skrywa swoje tajem­nice, ale kto z nas ich nie ma?
Akcja książki toczy się na Fuer­te­ven­tu­rze, wyspie poło­żo­nej na Oce­anie Atlan­tyc­kim i to jest dla mnie duży plus, wyspy mają swój nie­po­wta­rzalny kli­mat i świet­nie nadają się na umiesz­cze­nie ich w książ­kach.
Po prze­czy­ta­niu „Ere­mity” mam wra­że­nie, że autor zbyt wczuł się w rolę star­szego pana i cała książka roz­wija się powoli, bez więk­szych zwro­tów akcji, przy­po­mina mi to prze­cho­dze­nie sta­ruszka przez ruchliwą drogę, my chcemy chło­nąć książkę i wycze­ku­jemy z nie­cier­pli­wo­ścią cze­goś „łał” a autor wkra­cza na inte­re­su­jące nas pole, po czym szybko się wyco­fuje. Bra­kuje mi dyna­miki wyda­rzeń, na samym może suge­ro­wać dobrą książkę, po czym czy­tamy o prze­my­śle­niach i odczu­ciach Erharda, które nie są zbyt cie­kawe a momen­tami total­nie dziwne i nie­smaczne. Jeste­śmy świad­kami jak na wła­sne życze­nie pakuje się w kło­poty, oczy­wi­ście jest zbrod­nia – mar­twe nie­mowlę, zna­le­zione w pudełku na sie­dze­niu porzu­co­nego auta, jednak mało czasu akcja sku­pia się na tym co istotne. Postać Erharda przy­tła­cza, jest go pełno – za dużo, momen­tami mia­łam wra­że­nie, że jest to bio­gra­fia. Dla osób nie lubią­cych ksią­żek kipią­cych róż­nego rodzaju wyda­rze­niami, wolą­cych spo­koj­niej­sze kli­maty, ta książka spro­sta ocze­ki­wa­niom. Dla takiego wyja­da­cza jak ja, jed­nak cze­goś bra­kuje, tej dyna­miki, zagadki, nie­prze­wi­dy­wal­no­ści. Jestem zda­nia, że każda książka znaj­dzie swo­jego odbiorcę.

Komentarze

  1. Niestety miałam okazję zacząć tę książkę, ale nie dotrwałam nawet do 60 strony. Akcja tocząca się w ślimaczym tempie i krótkie zdania, które mnie rozpraszały - to odrzuciło mnie od niej całkowicie. Zdecydowanie książka nie dla mnie;)

    Pozdrawiam,
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą, za dużo przemyśleń głównego bohatera..

      Usuń

Prześlij komentarz