"Chemia śmierci" Simon Beckett
Autor: Simon Beckett
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 247
Pogoda nie rozpieszcza, szaro, mglisto i pstrokato. Dawno minęły te czasy gdy jako dziecko szukałam sposobu, by wymknąć się z domu i pobiegać w deszczu. Obecnie podczas takiej pogody zaszywam się w domu z książką i herbatą.
Moim niedawnym odkryciem jest Simon Beckett i jego seria z Davidem Hunterem, czasem mam wrażenie, że dowiaduję się o wszystkim ostatnia ale jest to do nadrobienia. Cała seria stoi już na półce więc w najbliższym czasie będzie spam Davidem Hunterem;). „Chemia śmierci” to pierwszy tom kultowej serii więc wiele (mam nadzieję) przygód jeszcze przede mną.
Poznajmy bohaterów
David Hunter – doktor rodzinny,
kiedyś antropolog sądowy
Henry Maitland – doktor, wspólnik
Davida
Mackenzie – inspektor
Sally Palmer, Janice, Linda Yates,
Jenny Hammond, Lyn Metcalf, Tina, Ben Anders, Tom Mason – pozostałe
ważne postacie jednak nie zdradzę co wnoszą w historię ;)
O czym jest książka?
„Manham. Małe spokojne miasteczko.
„Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów.
Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła”. To tu
doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością.
Sądzi, że wie o śmierci wszystko. Ale śmierć „ów proces
alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące
składniki wyjściowe”, wdziera się do Manham. I to w
niewyobrażalnie wynaturzonych formach. Jeszcze nie wiemy, dlaczego
Hunter – wybitny antropolog sądowy – zaszył się tu jako zwykły
lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić
czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się
boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej
śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie
okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś
zastawia sidła na ludzi. Spokojne miasteczko rozsadza strach i
nienawiść. Każdy może być ofiarą i każdy może być
zwyrodniałym mordercą.”
Ulubione cytaty
Napis na grobie:
„Byłem kiedyś takim jak Ty,
takim jak ja będziesz kiedyś Ty.”
„Wyglądasz tak, jakbyś chciał
usiąść, ale się przewróciłeś.”
Moje trzy słowa
Poznajemy doktora Davida Huntera podczas przeprowadzki z wielkiego Londynu do małego miasteczka z zamkniętą społecznością, nieufną na obcych. Co pchnęło go do takiej desperackiej ucieczki? Dowiemy się w swoim czasie, jednak już teraz możemy odpowiedzieć sobie na pytanie, kto z nas nie miał w życiu sytuacji, gdy po prostu chciało się rzucić wszystko i wyjechać? Uciec od tego co nas przytłacza?
Manham to miasteczko idealne pod względem ucieczki od świata jednak wręcz spartańskie jeśli chodzi o relacje międzyludzkie, każdy „obcy” zawsze takim pozostanie. Już na samym początku książki doświadczamy smaku zbrodni, zostają znalezione zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu, oczywiście to dopiero początek tragedii jaka spadła na miasteczko oraz bezpośrednio na Davida, który z niechęcią włącza się do śledztwa – koło ruszyło – nikt nie jest w stanie zatrzymać lawiny wydarzeń. Sytuacja w miasteczku zagęszcza się z każdym dniem, już nie ma przyjaciół i dobrych sąsiadów, ludzie patrzą na siebie wilkiem bo oczywistym jest, że mordercą jest jeden z nich. Zakończenie wprawi wszystkich w osłupienie.
Jak w przypadku „Niespokojni zmarli” tak i „Chemia śmierci” okazała się jednym z najlepszych kryminałów jakie czytałam. Simon Beckett to mistrz w swoim fachu. Często pierwsza książka z serii jest słaba, autor się na niej uczy udoskonalając kolejne następne jak w przypadku Jo Nesbo i jego serii z Harrym Hole gdzie pierwsza część „Człowiek nietoperz” skutecznie odstrasza. W przypadku Simona jest zupełnie inaczej, zapewniam, że jeśli przeczytasz „Chemię śmierci” będziesz chciał więcej i sięgniesz po kolejne pozycje tego autora.
Komentarze
Prześlij komentarz