"W linii prostej" Damien Boyd

Czy niespełna 190 stron wystarczy by porwać czytelnika i stworzyć dobrą książkę? Jeśli macie podobne przemyślenia i szukacie odpowiedzi, to polecam książkę „W linii prostej” Damiena Boyd’a. Na myśl przychodzi mi porównanie „w małym ciele, wielki duch” i śmiało mogę przypisać je właśnie tej książce.



FABUŁA

Komisarz Nick Dixon otrzymuje wiadomość o śmierci swojego przyjaciela, który odpadł od skały z dużej wysokości. Dixon nie wierzy, że był to wypadek, Jake był wspinaczem z doświadczeniem nie pozwalającym na błąd. Nick zaczyna przyglądać się prawie i coraz bardziej angażować się w śledztwo. Nie podoba mu się to co odkrywa z każdą informacją, z każdym nowym śladem. Czy był to po prostu nieszczęśliwy wypadek? Czy może Jake miał wrogów? I czy Dixon swoim śledztwem nie naraża się na niebezpieczeństwo?


„W linii prostej” to pierwszy tom serii o komisarzu Dixonie. Każdy miłośnik dobrego kryminału doceni tę niepozorną z zewnątrz pozycję. Akcja książki od pierwszych stron toczy się dynamicznie, nie ma tu miejsca na niepotrzebne wątki, rozległe opisy nieistotnych rzeczy. „W linii prostej” to przykład kryminału jakie lubię najbardziej, niebanalny, wciągający. Sama historia jest owiana nutką tajemnicy, pozwala czytelnikowi samemu nominować kto jest sprawcą. Zakończenie zaś daje nam pstryczka w nos. Polecam miłośnikom dobrego kryminału, jak i osobom lubiących temat wspinaczki. Małe może być wartościowe!

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję:




Komentarze