„Ed Gein” Max Czornyj
Tytuł: „Ed Gein”
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia na faktach
Gatunek: Kryminał, sensacja, thriller
Seria: Nie
Premiera: 23 października 2024
Ocena: 10/10
Pierwowzór Leatherface’a z „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” i Buffalo Billa z „Milczenia owiec”. Jego historia to gotowy materiał na najmroczniejszy horror.
Pewnego dnia policja przeszukała dom Eda Geina podejrzanego o zabicie sprzedawczyni w miejscowym sklepie. To, co tam odkryli, na zawsze odcisnęło piętno na ich życiu, a na jaw wychodzi ogrom makabry, jakiej dopuścił się Gein. Wyobrażacie sobie wejść do domu, gdzie meble obite są ludzką skórą, z męskich kości zrobiona jest zastawa stołowa, a pasek do spodni wykonano z kobiecych sutków? A to i tak początek znalezisk. Swoją drogą zdjęcia niektórych z tych rzeczy możecie zobaczyć w internecie. Widziałam. Żałuję. Co sprawiło, że Gein dopuścił się takich czynów? Odpowiedź jest chyba bardziej przerażająca niż wszystko inne w tej historii – miłość do matki. Autor przeprowadza nas przez życie Eda od jego najmłodszych lat i jedna rzecz bardzo rzuca się w oczy, coś co stworzyło potwora. Fanatyzm religijny matki, która karała synów za najbardziej absurdalne rzeczy i najmniejsze nieposłuszeństwo. Chociażby rozmawianie, czy nawet spojrzenie na płeć przeciwną (nawet w dzieciństwie) było karane głodówką. Kobieta tak uzależniła od siebie Eda, że ten po jej śmierci postanowił, że pomoże jej wrócić poprzez zmartwychwstanie, a co jest do tego potrzebne? Starannie uszyty strój z fragmentów zwłok… I tak Gein popadł w obsesję. Z początku wystarczały mu ciała wykradzione z grobów. Ale potem… To, czego się dopuszczał, jak niewiele znaczyło dla niego życie człowieka, a jednocześnie bał się pomyśleć nawet „cholera”, bo to grzech, przyprawia o ciarki. W tej historii jest tak wiele zła, tak wiele cierpienia, że nie sposób objąć tego rozumem. To idealny przykład, jak religia przyczynia się do zła, jak nadinterpretacja przykazań krzywdzi ludzi i jakie skutki to za sobą niesie. Starałam się przedstawić historię tak, by oddać makabrę ale nie wnikać w szczegóły opisów, które momentami przyprawiły mnie o mdłości.
Komentarze
Prześlij komentarz